Jakiś czas temu na blogu pojawił się ten wpis: https://honeytime.pl/2019/07/nasz-nietypowy-slub-i-wesele/ Opowiedziałam Wam wtedy, na jakie nietypowe rozwiązania zdecydowaliśmy się podczas naszego ślubu. Dziś chciałabym uchylić kolejny rąbek tajemnicy i zdradzić Wam, jak wyglądało nasze wesele.
Podczas przyjęcia również złamaliśmy pewne weselne schematy i część rzeczy zrobiliśmy po swojemu ☺ Absolutnie nie twierdzę, że tradycje, z których zrezygnowaliśmy są złe, a rozwiązania jakie wprowadziliśmy sprawdzą się na wszystkich weselach. Moim celem jest tylko pokazanie, że można inaczej, nietypowo, po swojemu ☺ Czytajcie więc, inspirujcie się i miejcie odwagę ten dzień uczynić w 100% swoim.
Przywitanie bez chleba i soli oraz przenoszenia przez próg
Nie było tradycyjnego rzucania kieliszkami. Rodzice nie przywitali nas chlebem i solą. Bez tej symbolicznej tradycji wiem, że życzą nam wszystkiego co najlepsze. Co więcej, Pan B. nie przeniósł mnie przez próg. Nie było po prostu oficjalnego wejścia pary młodej. Ani przez moment tego nie żałowałam ☺
Po przyjeździe z ceremonii zaślubin, goście od razu udali się do ogrodu, gdzie czekały na nich wyśmienite przystawki (frittata z sezonowymi warzywami i cheddarem, krewetki w sosie z domową nalewką pigwową oraz frykadele z dziczyzny) oraz sezonowe owoce. The Sunny Side of Music grali już pierwsze akordy znanych utworów w swoich aranżacjach. My pojawiliśmy się tam chwilę później i od razu rozpoczęło się składanie życzeń. Ogrom miłości jaki na nas wtedy spłynął jest nie do opisania. Te wszystkie znajome twarze, uściski, uśmiechy, tyle cudownych słów. Bardzo się cieszę, że zdecydowaliśmy się na składanie życzeń już na miejscu – w Polnej Zdrój, a nie pod kościołem. Takie rozwiązanie pozwoliło nam celebrować tę chwilę bez pośpiechu. Wydanie przystawek podczas składania życzeń też było strzałem w 10 – goście mogli zaspokoić pierwszy głód. Strzałem w 10 była też muzyka na żywo, która stanowiła piękne tło życzeń.
Pierwszy taniec przed obiadem i garden party
Po pierwszym toaście, który też miał miejsce w ogrodzie, zaraz po życzeniach, nie przeszliśmy od razu do stołów na obiad. Przed obiadem odbył się nasz pierwszy taniec. Taka kolejność wielu z Was pewnie zaskoczy i dla niektórych z pewnością będzie nie do zaakceptowania. Pierwszy taniec przecież powinien być początkiem wspólnej zabawy. Po pierwszym tańcu wszyscy goście powinni wyjść na parkiet i rozpocząć tańce. Może i tak, my jednak zdecydowaliśmy się odwrócić kolejność. Dlaczego?
Po obiedzie zespół nadal miał grać muzykę na żywo (bossa nova, smooth jazz) w ogrodzie. Nasze garden party miało trwać w najlepsze. To był czas, kiedy nasi goście przechadzali się po dworze z kieliszkami wina, whisky i innych trunków, ucinali sobie pogawędki, pląsali w rytm cudownej muzyki granej na żywo i raczyli się przepysznym „tortem”. „Tort” również został wydany w ogrodzie. Wspaniały moment wesela, z którego za nic w świecie bym nie zrezygnowała.
W ogrodzie jednak ciężko byłoby nam zatańczyć pierwszy taniec, dlatego zdecydowaliśmy, że odbędzie się on jeszcze przed obiadem. To, że goście po naszym pierwszym tańcu od razu nie wyszli na parkiet w żaden sposób nie spowodowało, że stracili chęć do zabawy ☺
Takie rozwiązanie – pierwszy taniec przed obiadem jest też bardzo dobrym rozwiązaniem dla par, które stresują się swoim występem. Jeśli zatańczycie jeszcze przed obiadem, posiłek będziecie mogli zjeść już bez stresu ☺
Ciocia i wujek na winietkach… to spotkanie rodzinne, a nie przyjęcie u ambasadora
Na naszych winietkach, które jednocześnie pełniły rolę menu (takie cuda u http://www.paperplant.pl/), nie umieściliśmy imion i nazwisk naszych gości. Mama po prostu była Mamą, Babcia Babcią, a Ciocia Ciocią ☺ W przypadku naszych znajomych, przyjaciół zamiast imion często pojawiały się zdrobnienia lub ksywki. Po prostu zapisaliśmy na winietkach zwroty, imiona jakich używamy wobec naszych najbliższych. Wiem, że wywołało to wiele uśmiechu i wzruszeń ☺. No bo czy na co dzień zwracacie się do swoich bliskich imieniem i nazwiskiem?
Od początku chcieliśmy, aby nasze wesele było zapamiętane jako radosne rodzinne spotkanie, a nie eleganckie, pełne blichtru przyjęcie. Zależało nam, aby każdy z naszych gości czuł się swobodnie i poprzez drobne gesty (takie właśnie jak nietypowe winietki) dostrzegł jak bardzo ważną osobą jest w naszym życiu.
Bez podziękowań dla gości
Nie przygotowaliśmy natomiast podziękowań dla gości. Osobiście nie jestem ich zwolenniczką. Widziałam na innych weselach, że symboliczne prezenty od pary młodej nieraz zostawały na sali. Goście albo o nich zapominali albo w ferworze zabawy po prostu je gubili. Uważam też, że nasze nietypowe winietki wywołały więcej wzruszeń i uśmiechu niż najlepsze podarunki.
Postanowiliśmy natomiast obdarować naszych najmłodszych. Przygotowaliśmy dla nich specjalne paczki, o których możecie przeczytać tu: https://honeytime.pl/2019/04/dzieci-na-weselu/ i to był strzał w 10. Każde z dzieci znalazło coś dla siebie, a największą furorę zrobiły kolorowe sprężynki i bańki mydlane ☺
Takich nietypowych rozwiązań na naszym weselu było jeszcze więcej. O zupie rybnej, braku wódki na stołach i rzucaniu wstążką przeczytacie już wkrótce w osobnym wpisie ☺
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Idy Krzyżyk.
Z każdym kolejnym postem jestem pod jeszcze większym wrażeniem, że można „inaczej”, po swojemu, a nie według utartych schematów. Bardzo mi się to podoba i czekam na więcej! 🙂