Ceny sukien ślubnych to bardzo kontrowersyjny temat. Koszt zakupu sukni stanowi znaczny wydatek w ślubnym budżecie. Ktoś nawet wyliczył, że zazwyczaj około 13% ślubnego budżetu przeznaczane jest na zakup sukni ślubnej. Wg mnie ten odsetek jest przeszacowany, ale nie ulega wątpliwości, że kupno sukienki jest poważnym kosztem. Dla wielu, koszt ten jest wręcz absurdalny, bo przecież „inne sukienki” tyle nie kosztują. Czy rzeczywiście marże nakładane na suknie ślubne są tak wysokie?
Postanowiłam przyjrzeć się temu tematowi i zrozumieć: „z czego wynikają tak wysokie ceny sukien ślubnych?”. Na wstępie chcę zaznaczyć, że doskonale zdaję sobie sprawę, że z pewnością marże nakładane na sukienki ślubne są znaczne i absolutnie tym artykułem nie próbuję powiedzieć, że zysk ślubnych atelier jest mizerny. Postanowiłam jednak na cały proces tworzenia sukien ślubnych spojrzeć oczami producenta, zwłaszcza marek niszowych, naszych, rodzimych, polskich takich jak np. te opisane w tym artykule. To spojrzenie uświadomiło mi, jak bardzo złożony jest proces produkcji sukni ślubnej i jak wiele jest kosztów, których często nie bierzemy pod uwagę.
Po pierwsze materiał. Suknie ślubne to zazwyczaj bardzo złożone konstrukcje, z licznymi udrapowaniami, marszczeniami, kontrafałdami. Aby finalnie cała konstrukcja wyglądała dobrze, potrzebna jest dobra tkanina, a ta niestety kosztuje. Ceny jedwabiu, koronek, ale też lepszej jakości syntetyków mogą przyprawić o zawrót głowy. Metr może kosztować nawet 400 zł !!!
Po drugie praca wielu specjalistów. Mierząc w salonie suknie ślubną zapominamy często, jak wiele osób było zaangażowanych w jej powstanie. Najpierw praca projektanta i konstruktora, a następnie krawcowej i konsultantki, która często zanim jeszcze zdecydujemy się na zakup sukienki, obsługuje nas kilkukrotnie. Ja sama mam już za sobą dwukrotną wizytę w jednym z salonów, choć nadal decyzji o zakupie nie podjęłam 😉
Pamiętajmy, że większość tych osób to specjaliści w swoim fachu. O ile wielkie sieciówki, u których możemy kupić sukienki „na co dzień” mogą zatrudnić szwaczki, to skomplikowane modele sukien ślubnych wymagają bardziej fachowej ręki. Tu potrzebna jest krawcowa. Szwaczka i krawcowa to zdecydowanie dwa różne zawody i ta różnica przekłada się na wynagrodzenie. Poza tym, czy któraś z nas chciałaby w swojej sukience ślubnej znaleźć zaszytą kartkę informującą o tragicznych warunkach pracy osób, które uczestniczyły w procesie szycia? Takie historie zdarzają się w przypadku wielkich sieciówek. Na szczęście o przypadku żadnej pracowni sukien ślubnych nie słyszałam.
Bezpodstawne jest również porównywanie cen „sieciówkowych” ubrań z cenami sukien ślubnych, które są szyte na miarę. W ofercie H&M, Zary, Mango czy innych wielkich marek nie mamy możliwości przerobienia danego modelu: dodania, odjęcia kokardek, skrócenia spódnicy, zamienienia zapięcia. Takie modyfikacje przy szyciu na miarę są natomiast możliwe i to znowu musi kosztować.
W cenie sukni ślubnej należy uwzględnić jeszcze koszty promocji i reklamy. Większość z nas decyzję o odwiedzeniu danego atelier, salonu podejmuje w oparciu o zdjęcia kolekcji. Trzeba więc wykonać sesję, opłacić fotografa, modelki, makijażystki, fryzjerów, następnie przygotować katalog, stronę internetową i wypromować markę w sieci. Warto też pokazać się ze swoimi sukniami na coraz bardziej popularnych targach ślubnych. Pojawia się więc kolejny koszt – wykupienie stoiska i jego przygotowanie.
Koszty uszycia sukni ślubnej można by pewnie jeszcze mnożyć. Już jednak tych kilka elementów pokazuje, że marża narzucana na ceny sukien ślubnych niekoniecznie musi być wyższa od marż z jakimi mamy do czynienia kupując ubrania „na co dzień”. Kosztów casualowej sukienki szytej na masową skalę dla jednej z wiodących marek sieciowych nie możemy porównywać z kosztami sukni ślubnej szytej przez niewielką pracownię krawiecką. Dlatego też dla wielu z nas suknia ślubna będzie najdroższą suknią w życiu … dosłownie i w przenośni 😉